Zu i Zoś.
Justyna to mama Zuzi. A Zuzia + moja Zosia to mieszanka wybitnie wybuchowa. Nie wolno ich zostawić samych. Gwarantuję, że rozniosą chatę. Dokonają zniszczenia. A potem przyjdą, zamachają długimi rzęsami i powiedzą "nić nie śtało", uśmiechając się przy tym cudnie. Szczerze - współczuję już ich przyszłym mężom. Zrobią z nimi co chcą. Zatrzepoczą potem rzęsami, rzucą słodki uśmiech i każda złość odejdzie od razu w niepamięć. Skąd się takie biorą? Oczywiście, że po mamusiach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz